W ostatnią sobotę karnawału wypada się bawić! Zastanawiacie się jak zorganizować imprezę w stylu PRL? W zeszłym roku, razem z moimi Przyjaciółmi postanowiliśmy taką imprezę zrobić.
Pomimo moich obaw, impreza wyszła wspaniale. Każdy z Gości przyszedł odpowiednio wystylizowany i przyniósł „wałówkę” taką, jaką się jadło w tamtych czasach (pamiętajcie warto Znajomych poprosić, aby również uczestniczyli w organizowaniu imprez ostatkowych – to super łączy i każdy czuje się zaangażowany w organizację!). Nie odbyło się bez śmiechu widząc każdego w niecodziennej kreacji. Panowie pamiętajcie o goździku dla Pani domu!
Ja jako Pani domu przywitałam gości w tapirze na głowie, odpowiednim makijażu (niebieski cień na oku i różowa pomadka) i w podomce (pożyczonej od babci). Oczywiście na stopach miałam skarpetki tzw.”antygwałtki” (dostępne na każdym ryneczku!) . Mój mąż był lepiej przygotowany (wiadomo, kto spędził cały dzień w garach i nie zdążył się do końca przygotować ;)) – witał gości w spodniach w kant (no cóż, że rozmiar nie ten – innych w lumpeksie nie mieli), białym podkoszulku, a na nim biała koszula z krótkim rękawem i krawatem. Obowiązkowo na nogach mieliśmy kapcie rodem z PRL (koniecznie z podbiciem na pięcie;) !) 🙂
Ale od początku.
Najważniejszy jest wystrój mieszkania. Warto przejrzeć strych czy komórki rodziców, dziadków czy ciotek i wujków. Na pewno znajdziecie tam skarby. U nas znalazł miejsce kwietnik z paprotkami, cerata w czerwoną kratę, chodniczki, aluminiowe sztućce, stare prl-owskie talerzyki, szklanki w metalowych koszyczkach czy literatki (lub musztardówki). Nie brakowało balonów, koniecznie wiązanych po 3 oraz serpentyn 🙂
Nie zapomnijcie też o białym wykrochmalonym obrusie! A na nim wazon z goździkami. To podstawa imprez z tamtych lat. Do tego odpowiednia zastawa i klimat na stole już mamy 🙂
A jeżeli jesteśmy już przy stole, to podam Wam co u nas się na stole znalazło.
Zaczynamy od nieśmiertelnej sałatki warzywnej oraz sałatki z pieczarkami.
Następnie zimne nóżki – nie zapomnijcie o occie w szklanej butelce!
Kolejnymi przysmakami była zimna płyta (a na niej kiełbasa, pasztet, kaszanka i wędlina), ogórki kiszone, śledzik (rolmopsy, w oleju, w occie), smalec, jajka z majonezem i zielonym groszkiem, koreczki z sera żółtego, korniszonów i kiełbaski, domowe pikle oraz tatar. Do zimnej płyty dodałam domowy chleb z chrupiącą skórką, który rozszedł się w mgnieniu oka !
Oczywiście nie odbyło się bez ciepłych dań. Kuchnia serwowała kotlety jajeczne, bigos, mielone i schabowe w panierce.
Jeśli chodzi o słodkości był niezapomniany blok czekoladowy, babka oraz kolorowa galaretka z bitą śmietaną, o której zapomnieliśmy i jedliśmy ją wszyscy na śniadanie ;). Do picia była kawa tzw. plujka, herbata sypana i kompot. Jeśli ktoś miał dostęp do oranżady to dopiero był luksus! Mnie się oranżady nie udało kupić, wiecie takiej w szklanych butelkach ale pięknie wpasowała się tutaj oranżada Helena 🙂
Imprezy były suto zakrapiane alkoholem. I u nas tego nie zabrakło. Królowała domowa cytrynówka, bimber i wina z domowej spiżarki.
PRL zawitał nie tylko w salonie, gdzie Goście bawili się przy muzyce z tamtych lat (tutaj macie playlistę) ale również w zakamarki mieszkania. Nie obyło się bez szarego papieru toaletowego i szarego mydła w kostce i kartek na smakołyki 🙂
Nie byłabym sobą, gdybym nie przybrała również wejścia do mieszkania – na drzwiach wisiały plastikowe paski (dostępne na Allegro), chodnik i balony ! Zaskoczenie Gości na wejściu murowane !
Fantastyczny pomysł, mega, dziękuję za inspiracje
Bardzo fajny pomysł. Przypomniały mi się moje młode lata które są dla mnie miłym wspomnieniem